Diety ketogenne

Wokół diet ketogennych zrobił się spory szum, głównie za sprawą internetowych szarlatanów, którzy polecają je jako cudowny lek na wszystko, zapewniający długie życie i w ogóle będący najzdrowszym sposobem odżywiania się. Jak jest w rzeczywistości? Owszem, mogą one spowalniać rozwój niektórych typów nowotworów. Ale jednocześnie są bardzo szkodliwe dla ludzi zdrowych. Innymi słowy, można je porównać do chemioterapii.

Wybierając strategię dietetyczną, w praktyce mamy do wyboru dwie diety, Ornisha oraz ketogenną. Różnią się one dość zasadniczo. Dieta Ornisha sprawia, że nasz system obronny zaczyna zwalczać komórki nowotworowe. Z kolei keto głodzi je, ale jednocześnie osłabia odporność i niszczy całe ciało.

Przyjrzyjmy się temu, co nauka ma do powiedzenia na temat tej diety. Faktem jest, że niektóre odmiany nowotworów odżywiają się głównie w sposób, który wykorzystuje cukry. Teoretycznie zbicie ich poziomu poniżej pewnej granicy sprawia, że guzy nie mają czym się odżywiać. Ale nasz organizm cały czas te cukry będzie produkować, inaczej po prostu byśmy umarli. Czyli jak mocno byśmy nie zbijali węgli w organizmie, zawsze trochę ich będzie. W praktyce oznacza to, że guzy najbardziej wrażliwe na cukier, będą też najbardziej wrażliwe na taką dietę. Przykładem jest glejak, zaś te, które w ogóle nie korzystają z tego typu mechanizmu (tak, jest ich całkiem sporo), w ogóle też nie zareagują na taki sposób odżywiania.

Diety ketogenne w leczeniu nowotworów
„Inuit i kajak – Inuit sailing in a kayak” by Nationalmuseet is licensed with CC BY-SA 2.0.

Wszystko zaczęło się, gdy jakiś pisarz wymyślił sobie historyjkę, w której Inuici nie chorowali na raka i na choroby serca, żyli długo, szczęśliwie i byli najzdrowszą nacją na Ziemi. I ludzie w to uwierzyli. To dość interesujące: niektórzy wolą wierzyć autorowi książek przygodowych, niż naukowcom. Ciekawe, czy wierzą też w historie o Smoku Wawelskim, jest w nich dokładnie tyle samo prawdy, co w tych o zdrowych Inuitach. W rzeczywistości jest to nacja o najniższej długości życia, najwyższym ryzyku chorób serca i niemal najwyższym ryzyku nowotworów. Nie, kontakt z cywilizacją nie sprawił, że nagle zaczęli umierać: wprost przeciwnie, niemal podwoił ich średnią długość życia.

Nie ma to zresztą większego znaczenia, gdyż dieta Inuitów po prostu nie jest ketogenna, podobnie jak żadnego z innych plemion, o których można czasem przeczytać na blogach. Ten sposób odżywiania jest dość dobrze przebadany, jeśli chodzi o ogólny wpływ na organizm. Od wielu lat przepisuje się te diety osobom chorym na epilepsję, obserwując ich stan zdrowia można wiedzieć, jaki wpływ ma dieta ketogenna na zdrowie u kogoś, kto nie ma specyficznej choroby, na przykład cukrzycy. Nieco gorzej jest z chorobami nowotworowymi, obecnie trwają próby kliniczne, które mają wykazać działanie lub jego brak, póki co trzeba korzystać z badań, w których obserwowano pojedyncze osoby testujące to na sobie oraz testy na zwierzętach.

Na początek dość interesujące badanie na myszach, które otrzymały dietę ketogenną oraz suplementy omega 3, jako terapię w walce z rakiem żołądka:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2408928/

Terapia okazała się w jakimś stopniu skuteczna: dieta ketogenna była w stanie przedłużyć życie ze średnio 23 dni na średnio 34 dni. Nie wiadomo jednak, jak duży wpływ na ten wynik miało stosowanie omega 3. Wszystkie zwierzęta padły na raka.

Mamy też badanie nad glejakiem wielopostaciowym, zarówno na zwierzętach, jak i na ludziach:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4063533/

Tutaj teoretycznie dieta ketogenna powinna mieć największy wpływ, niestety, nie przedłużyła średniego czasu przeżycia zwierząt nawet o jeden dzień, natomiast miała pewien wpływ u tych, które dodatkowo były leczone bewacyzumabem. U nich przedłużyła życie o kilkanaście procent, w stosunku do zwierząt które otrzymały ten lek na zwykłej diecie. U każdego z ludzi choroba postępowała, chociaż u tych którzy osiągnęli stabilny stan ketozy jej postęp zdawał się być nieznacznie spowolniony.

Mamy wreszcie metaanalizę 12 różnych badań wykonanych na zwierzętach, wynika z niej, że dieta taka zazwyczaj przedłużała życie zwierząt w zależności od rodzaju nowotworu, czasem nawet dwukrotnie, ale żadnego nie uratowała:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4861343/

Opisy „cudownych uzdrowień” u ludzi mają niemal zerową wiarygodność z dwóch powodów. Po pierwsze, choroba czasem się sama cofa i tylko badanie na dwóch dużych grupach pacjentów pozwala to wyeliminować. Jeśli 1000 pacjentów zacznie ją stosować, u jednego nowotwór cofnie się samoistnie, a 999 umrze, my usłyszymy tylko o tym jednym. Tych 999 nie opowie o efektach, bo nie żyją. Po drugie, co jest nawet ważniejsze, z reguły pacjent który decyduje się na taką dietę, stosuje też czasem kilkadziesiąt innych rzeczy i nikt nie dojdzie do tego, co tak naprawdę pomogło.

Jest jedno badanie, które odrobinę przypomina naukę; to lekarze ustalali w nim dietę dla pacjentów, w związku z tym nie było aż tak dużego ryzyka, że są to pacjenci którzy na własną rękę szukają alternatyw, dzięki czemu możemy faktycznie ocenić wpływ diety keto, a nie diety plus trzydziestu suplementów, jak to ma miejsce w opisach „cudownych wyleczeń”:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3157418/

16 pacjentów z zaawansowanymi nowotworami z przerzutami dostało zalecenie przestrzegania diety ketogennej. Jeden z pacjentów już po trzech dniach zrezygnował. Dwóch kolejnych zmarło na tyle szybko, że nie dało się ocenić wpływu diety na stan zdrowia. Po 4 tygodniach odpadł następny, z powodu trudności z utrzymaniem diety. Trzech odpadło po 6-8 tygodniach, jako że choroba czyniła u nich błyskawiczne postępy pomimo diety. Kolejny zrezygnował, by podjąć chemioterapię. Z 16 którzy rozpoczęli badanie, tylko 5 było w stanie wytrwać 3 miesiące. U tej piątki postęp choroby zdawał się być spowolniony, ale u nikogo się nie cofnęła.

Wnioski z tych badań są dość jasne: dieta ketogenna faktycznie trochę głodzi komórki nowotworowe, ale po pierwsze tylko tych odmian, które są na to wrażliwe, po drugie, jej efektem jest nieznaczne spowolnienie postępu choroby, a nie jej cofnięcie. Naprawdę nieznacznie, zamiast żyć 5 lat, człowiek będzie żył 5 lat i 1 miesiąc. Wiemy też, że dieta jest bardzo ciężka w utrzymaniu, udało się zaledwie 5 osobom na 16. Jest jeszcze szereg opisanych przypadków pacjentów, którzy samodzielnie testowali na sobie taką terapię, ale z tego typu opisami jest jeden dość duży problem, o którym pisałem wcześniej. Tacy pacjenci zazwyczaj stosują jednocześnie kilkanaście innych metod alternatywnych. Czasem zdarza się w tego typu przypadkach cudowne wyleczenie, ale nie ma możliwości by domyśleć się, która z tych rzeczy naprawdę zadziałała.

Na koniec warto wspomnieć o szkodliwości tego typu diet. Mają one swoich fanatycznych zwolenników, którzy przypominają jakąś sektę. Jak się czyta ich posty, można by pomyśleć, że na takiej diecie odrastają ludziom amputowane kończyny. Dla zrównoważenia muszę napisać, jaki faktycznie jest stan wiedzy medycznej w tym temacie. Mity o tym, że taki sposób odżywiania jest zdrowy biorą się głównie z krzykactwa takich ludzi, a także z błędnych interpretacji badań, gdzie na przykład ketoza pomogła osobom z cukrzycą, z czego wyciąga się wniosek, że ogólnie jest zdrowa (chemioterapia pomaga osobom z nowotworami, czy to znaczy, że jest zdrowa?). Oczywiście w przypadku ratowania się przed postępującym nowotworem, szkodliwość diety powinna zejść na drugi plan, niemniej warto wiedzieć, jakie długofalowe skutki niesie ze sobą keto.

Na początek przykład błędnie zinterpretowanego badania, które według fanatyków „udowodniło”, że takie diety cofają zmiany miażdżycowe. Faktycznie cofnęły się, ale w tym badaniu cofnęły się na każdej z trzech testowanych diet. Były to specyficzne zmiany w aorcie, które powstają, gdy człowiek ma nadwagę. Testowane diety, w tym niskowęglowodanowa spowodowały spadek wagi (bo były niskokaloryczne), tym samym cofnęły się zmiany wywołane nadwagą:

http://circ.ahajournals.org/content/121/10/1200.full

Pisałem, że keto dość dobrze przebadane, bo przepisuje się je epileptykom. Tu widać wpływ tego sposobu odżywiania na nerki – co dziesiąte dziecko miało kamienie nerkowe. U dzieci na „zwykłej” diecie kamienie nerkowe praktycznie nie występują, znajduje się je u jednego na dziesięć tysięcy:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17621514

Losy 129 dzieci, które przez 6 lat miały dietę ketogenną jako terapię przeciw epilepsji: 4 zmarło z powodu powikłań, 22 musiało zrezygnować z diety, gdyż powikłania zaczęły stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1198735/

Na koniec moje ulubione badanie. Grupa pacjentów otrzymała zalecenie przestrzegania diety zbliżonej do tej ułożonej przez Ornisha. Była to odpowiednio dobrana wegetariańska z suplementami omega 3 i witamin z grupy B. Zmierzono im dokładnie przepływ krwi przez tętnice w sercu i czekano. W czasie trwania próby klinicznej wyszła na rynek książka opisująca cudowną dietę Atkinsa. Część pacjentów uznała, że ci wszyscy lekarze i naukowcy się mylą, ich dieta nie może cofać miażdżycy, to autor książki ma rację! Zaczęli więc przestrzegać diety, którą promował Atkins, a obecnie w Polsce z tego co słyszałem poleca ludziom niejaki Zięba. Naukowcy mogli więc porównać nie tylko to, jaki wpływ na stan tętnic ma odpowiednio skomponowany wegetarianizm, ale też jakie naprawdę efekty wywoła przejście na dietę Atkinsa, gdyż wszyscy pacjenci mieli dokładnie zmierzone przepływy. Efekty były łatwe do przewidzenia: na diecie ułożonej przez naukowców, przepływ krwi przez naczynia krwionośne zwiększył się o 40% w stosunku do wartości początkowej. Na diecie ułożonej przez „mądrzejszego od lekarzy” krzykliwego autora książek, zmniejszył się o 40%.

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11108325